Streszczenia Szczegółowe Popularnych Lektur Szkolnych od Gimnazjum do Liceum

Szybkie wybieranie streszczeń:   Dyskusje na forum:

DZIADY CZ. III - Martyrologia Narodu Polskiego w III części Dziadów
Translator Polsko Niemiecki - Niemiecko Polski - darmowe tłumaczenie tekstów


Pod pojęciem „martyrologia” kryje się inne, dużo bardziej wymowne: „męczeństwo”. Ikoną męczeństwa tu, na ziemi, pośród innych ludzi i innych narodów, jest wedle Mickiewicza naród polski. Naród jednocześnie cierpiący i wybrany – niczym Jezus Chrystus, umiłowany syn Boga Ojca, a jednocześnie posłany przez Niego samego na śmierć. Męczeństwo Polaków nie ma być zatem daremnym wysiłkiem i upokorzeniem, a raczej drogą ku odkupieniu win pozostałych krajów świata oraz własnemu zbawieniu. Taką koncepcję prezentuje w III części „Dziadów” sam Mickiewicz.

W dramacie nie brak zatem osobistych przesłanek autora, jego prywatnych refleksji i bolesnych wspomnień. Te znajdują się już w Przedmowie, w której zawarty jest pełen kontekst historyczno-obyczajowy wydarzeń towarzyszących akcji utworu, która dzieje się w latach 1823-1824. W tym czasie przypadły bowiem rządy absolutne cara rosyjskiego i krwawe prześladowania jego zausznika Nowosilcowa, który stacjonował jako namiestnik na ziemiach polskich. Prześladowania te dotknęły dotkliwie przede wszystkim młodzież wileńską, skupioną wokół uniwersytetu oraz tajnych stowarzyszeń filozoficzno-literackich, a do takich przynależał m.in. Mickiewicz. Poeta prześladowania te przyrównuje do rzezi niewiniątek zarządzonej przez Heroda (historia znana z Biblii).

W Dedykacji natomiast Mickiewicz zwraca się bezpośrednio do towarzyszy wspólnej niedoli, tj. wspomina z imienia i nazwiska swych poległych przyjaciół – Jana Sobolewskiego, Cypriana Daszkiewicza oraz Feliksa Kółakowskiego. Autor „Dziadów” nadaje im wszystkim miano „narodowej sprawy męczenników”.

Opis cierpień narodu polskiego rozpoczyna się już w Prologu oraz w scenie I dramatu, gdzie ma miejsce schadzka więźniów z okazji obchodów wigilii Bożego Narodzenia. Spotykają się oni, aby nie tylko spędzić wspólnie to tradycyjne katolickie polskie święto, ale także by wymienić się różnymi spostrzeżeniami i obserwacjami na temat represji carskich urzędników stosowanych wobec wileńskiej młodzieży. Pojawia się zatem tragiczna historia Janczewskiego (opowiedziana przez Sobolewskiego), który w akcie rozpaczy, a jednocześnie silnej determinacji, prowadzony na śmierć, zakuty w ciężkie łańcuchy, wyrywa się z trzykrotnym okrzykiem: „Jeszcze Polska nie zginęła!”. Niemniej dramatyczny jest los Wasilewskiego, który z powodu braku sił związanym ze wcześniejszym skatowaniem go w trakcie śledztwa, nie może samodzielnie dostać się do kibitki mającej zawieźć go wgłąb Rosji, aż na mroźną i surową Syberię. Podobnie smutna historia przydarzyła się Cichowskiemu (o tym opowiada Adolf w scenie VII, podczas balu u Senatora) – człowiekowi, który pewnego dnia został porwany przez Rosjan i przez długi czas katowany. Wreszcie udało mu się wrócić do swego domu, lecz nigdy więcej nie doszedł do stanu normalności, od tej pory miał ciągłe lęki wobec wszystkich napotkanych ludzi, nawet rodzina wydawała mu się zupełnie obca.

Trwogę i rozpacz wzbudzać ma również historia młodego chłopaka – Rollisona, który znajduje się więziony w celi w odrębnej wieży klasztoru. Cierpienia tego dopełnia w zupełności żal i boleść jego matki, która wielokrotnie interweniuje u Nowosilcowa o przychylność dla jej syna – tym bardziej wzruszająca i smutna jest jej naiwność i ślepa wiara w to, że senatorowi zależy na uwolnieniu chłopca i że można mu zaufać. Zdecydowanie najbardziej kulminacyjnym punktem i zwrotem akcji w tej historii jest ponowne przybycie niewidomej matki, jej wtargnięcie na bal u Senatora i wygarnięcie mu wszystkich win tuż po tym, gdy dowiedziała się, że Rollison został wypchnięty z okna i przez to się zabił – jak uspokaja ją jednak ksiądz Piotr – chłopiec przeżył.

Podczas balu w scenie VII jeden z patriotów, Wysocki, wypowiada się na temat Polaków w sposób następujący: „Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; Pluwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”. Słowa te poświadczać mogą jedynie fakt, że w Polakach drzemie ogromna siła, która w danym momencie historycznym zostaje po prostu wystawiona na ciężką próbę – próbę wytrzymałości i wierności, niczym biblijny Hiob, na którego zesłano wiele nieszczęść i cierpień. Zesłał je sam Bóg, a wszystko po to, by przekonać nie tyle siebie, co przede wszystkim szatana, że Hiob nie ugnie się tak łatwo i pozostanie przy swoim Panu i nie zmieni wyznawanych przez siebie wartości.

Dość smutna scena ma miejsce niemal zupełnie na początku, kiedy więźniowie rozmawiają między sobą i wymieniają się własnymi doświadczeniami oraz zasłyszanymi nowinkami. Wszyscy się wzajemnie uzupełniają w tym i wspierają, a jednocześnie starają się nie dawać nikomu złudnych nadziei. Wszyscy poznają nowego przybysza – Żegotę, który ślepo wierzy, iż niedługo opuści to miejsce, ponieważ nie brał udziału w żadnym spisku, wystarczy tylko dobrze zapłacić komu trzeba, jednak jeden z więźniów, czyli Tomasz, sprowadza go natychmiast na ziemię, ponieważ w więzieniu znajduje się najdłużej, wobec czego czuje się w obowiązku poinformować towarzyszy o ohydnych, nieludzkich wręcz warunkach, w jakich przyszło mu przez cały ten czas mieszkać. Kiedy Tomasz proponuje nawet, aby poświęcili się ci, którzy są sierotami albo nie założyli własnych rodzin, ażeby pozostali mogli powrócić do swych domów, zostaje on zbyty milczeniem i natychmiastową zmianą tematu, nikt nie chce tego dalej ciągnąć.

W scenie V widzenie ma modlący się ksiądz Piotr, który pełen jest pokory wobec Boga. Widzi on zesłańców podążających na Sybir, lecz spostrzega, że jeden z nich ucieka po to, aby wybawić naród. Jest to wizja nadejście tajemniczego Odkupiciela, który nosić ma tajemnicze imię „czterdzieści i cztery” (może chodzić o Konrada, lecz niekoniecznie). Polska zostaje tu porównana do Chrystusa, który został przybity do krzyża (przyrównanie do trzech zaborców), bo namiestnik rzymski Piłat umył od tego ręce (aluzja do tego, w jaki sposób obeszła się z Polakami Francja). Płaczącą po swym Synu matką jest Wolność. Podobnie jednak jak Mesjasz – Polska zmartwychwstanie. Wpierw jednak musi dużo wycierpieć

O tym, do jakiego grzechu może uciec się człowiek opętany przez szatana, a więc siedlisko największego zła, przekonuje nas los Konrada. Konrad, który z pewnością, pomimo swych dobrych intencji i miłości wobec swych uciśnionych rodaków, popełnia grzech najcięższy – bluźnierstwa i to wobec samego Boga, którego omal nie przyrównuje do cara, tj. utożsamianego w tamtym okresie z samym diabłem. Cierpiący za swój naród Konrad jest skłonny dopuścić się nawet tak ogromnego zła, byle tylko wystąpić w imieniu swego narodu.

prawa autorskie: crib.pl

Opracowanie: Marta Akuszewska

Wkuwaj słówka z angielskiego za darmo

Ucz się hiszpańskiego online

Podziel się swoim wypracowaniem



Najnowsze odcinki wideokursu angielskiego na Youtube



Wypracowania Użytkowników