Streszczenia Szczegółowe Popularnych Lektur Szkolnych od Gimnazjum do Liceum

Szybkie wybieranie streszczeń:   Dyskusje na forum:

PROCES - STRESZCZENIE SZCZEGÓŁOWE - STRESZCZAJ SIĘ Z NAUKĄ
Translator Polsko Niemiecki - Niemiecko Polski - darmowe tłumaczenie tekstów


Rozdział I

Każdego dnia rano Józefowi K. przynosi śniadanie jego gospodyni pani Grubach. Jednak tego dnia kobieta go nie odwiedziła. Józef K. zdziwiony sytuacją postanawia zadzwonić. Nagle przychodzi nieznajomy mężczyzna, którego JK przyjmuje niezbyt życzliwie. Wchodzi do pokoju pani Grubach , w którym zauważa kolejnego nieznajomego. Dowiaduje się  od niego, że jest aresztowany oraz, że w swoim czasie dowie się wszystkiego ponieważ dochodzenie jest w toku. JK nie wie o co chodzi, nie rozumie jak można kogoś napaść we własnym mieszkaniu. Próbuje sobie to wytłumaczyć jako głupi żart kolegów, z okazji jego 30 urodzin. W pewnej chwili wchodzi pani Grubach, lecz zmieszana od razu wychodzi, albowiem JK nie może być przez nikogo odwiedzany. Strażnicy Franciszek i Willem są jedynie funkcjonariuszami sądowymi i muszą go pilnować 10 godzin dziennie, aż do udowodnienia winy. W końcu ubrany na czarno udaje się do nadzorcy, przez którego zostaje wezwany do sąsiedniego pokoju, zamieszkiwanego przez pannę Burstner. JK w rozmowie z nadzorcą dopytuje się kto go oskarża?, jaka władza prowadzi dochodzenie?, niestety nie otrzymuje odpowiedzi. Nie może znaleźć najmniejszej winy, o którą można by go oskarżyć. Dowiaduje się, iż mimo aresztowania może wykonywać swój zawód. Zauważa też stojących w pokoju 3 mężczyzn, którzy okazują się później kolegami z banku, w którym pracuje. Po powrocie wstępuje do pani Grubach, której mieszkanie wróciło już do dawnego stanu. Kobieta przyjęła JK bardzo życzliwie ponieważ jest dla niej najsympatyczniejszym lokatorem. Radzi mu ta sprawą się nei przejmować – co go bardzo cieszy. Jednak do dłuższej rozmowie zauważa bezwartościowość przytakiwań pani Grubach. Postanawia odwiedzić panią Burstner, która niestety wyszła do teatru. Dochodzi do sprzeczki JK z panią Grubach, która dbając o dobrą reputację pensjonatu wytyka pani Burstner, iż spotyka się za każdym razem z innym mężczyzną. Oburzony JK odchodzi i oczekuje powrotu pani Burstner. Po powrocie kobieta zaprasza Józefa K. do swojego mieszkania, które jest już w dawnym stanie, po obecności strażników. Józef K, próbuje jej wytłumaczyć i przeprosić za cały nieład jaki panował tego ranka w jej pokojach. Nagle przeraża ich hałas zza ściany, gdzie wprowadził się siostrzeniec pani Grubach.



Rozdział II

Pewnego dnia Józef K. zostaje telefonicznie powiadomiony, że w najbliższą niedzielę na nieznanej dla niego ulicy ma odbyć się małe przesłuchanie w jego sprawie. Józef dostaje jednocześnie zaproszenie od dyrektora banku, w którym pracuje na rejs żaglówką, co go bardzo miło zaskoczyło. Musi jednak odmówić ze względu na przesłuchanie. Józef nie zostaje poinformowany, o której godzinie ma się odbyć przesłuchanie dlatego wybiera dziewiątą ponieważ wszystkie sądy o tej godzinie rozpoczyna swoją pracę. Nadchodzi niedziela, Józef udaje się na wskazane przedmieście, dochodzi do ulicy Juliusza. Próbuje odnaleźć wyznaczone miejsce, lecz wszystkie budynki wyglądają jednakowo. Wchodzi przez bramę wjazdową, a następnie kieruje się do jednej z wielu klatek. Zrezygnowanemu mężczyźnie w końcu otwiera drzwi pewna dziewczyna, która prowadzi go do sąsiedniego pokoju. Zgromadzonych jest tam wielu ludzi ubranych na czarno. Józefowi przypominało to jakieś polityczne spotkanie dzielnicy. Po chwili sędzia śledczy zwraca na niego uwagę, wypomina mu spóźnienie. Józef postanawia więcej obserwować niż mówić, dlatego rezygnuje z obrony za spóźnienie. Sędzia decyduje się przesłuchać aresztanta. Na pytanie czy Józef jest malarzem pokojowym odpowiada przecząco. Zaczyna całą sprawę uznawać za pomyłkę. W trakcie swojej wypowiedzi uderza pięścią w stół. Oznajmia, że za wszystko odpowiedzialna jest jakaś organizacja, która zatrudnia przekupionych strażników, nadzorców, sędziów śledczych, oraz utrzymuje biurokrację mającą za cel aresztowanie niewinnych osób i wdrażanie przeciw nim bezsensownych dochodzeń. Nagle jego mowę przerywa krzyk. Na sali zauważa jakiegoś mężczyznę ciągnącego w kąt praczkę. Chce jej pomóc, lecz tłum zastępuje mu drogę. Spostrzega, że wszyscy traktują jego aresztowanie poważnie. Postanawia wyjść lecz drzwi blokuje mu sędzia śledczy, który informuje go o pozbawieniu korzyści wynikających z przesłuchania. Józef K. jednak ku zdziwieniu wszystkim wyśmiewając obecnych opuszcza salę.

Rozdział III

Mimo ostatniego zajścia Józef oczekiwał na kolejne wezwanie na przesłuchanie. Gdy jednak to nie nadchodzi, postanawia sam wybrać się w to samo miejsce. Zastaje praczkę, od której dowiaduje się, że tego dnia posiedzenie się nie odbywa. Dziwi się gdy kobieta mówi mu, iż ma męża, który jest woźnym sądowym oraz, że to mieszkanie jest ich własnością, lecz muszą je wynajmować sędziemu na czas posiedzeń. Praczka zwierza się również, iż człowiek który obejmował ją na Sali prześladuje ją od dawna. Ona musi się na to godzić, ponieważ w przeciwnym wypadku zarówno ona jak i jej mąż straciliby pracę. Na prośbę Józefa kobieta pozwala mu oglądnąć książki sędziego. W  powieści pt: „Plagi jakie musiała znosić Małgosia od swojego męża Jasia” zauważa nieprzyzwoite obrazki nagiej kobiety i mężczyzny. Zastanawia się jak ktoś studiujący takie książki może go sądzić. Praczka oferuje mu pomoc ponieważ dobrze zna tych urzędników. Ten jednak odmawia ponieważ uważa, iż należy ona do społeczności, którą on musi zwalczać. Prosi jednak by ta poinformowała sędziego, że nie da się skłonić do żadnego przekupstwa. Kobieta wspomina mu również o staraniu się sędziego o jej względy i podarkach dla niej. Nagle do pokoju wchodzi Bertold – student, na którego każde kiwnięcie praczka musiała się stawiać. Zaczął ją natarczywie obściskiwać. Józef pozbywa się wątpliwości co do tej kobiety, która istotnie mu się podoba, zauważając naganne zachowanie studenta. Postanawia mu przeszkodzić, lecz ten bierze ją na ręce i szybko odchodzi do sędziego. Józef wściekły na kobietę nie może przeboleć zawodu. Idąc za nimi na strych zauważa napis „Wejście do kancelarii sądowych”. Spotyka męża praczki, który prosi o pomoc, by napaść na studenta, by dać mu nauczkę, aby zostawił jego żonę w spokoju. Wchodzą do kancelarii, gdzie znajduje się wielu oskarżonych. Po chwili Józef chciał wyjść, lecz nagle zasłabł. Pomaga mu dziewczyna pracująca w tym miejscu. Wyjaśnia, iż mogło to być spowodowane nieczystym powietrzem, jakie tu panuje i że i spotyka to każdego, kto odwiedza to miejsce po raz pierwszy. Do wyjścia odprowadza go mężczyzna – elegancko ubrany, który okazuje się być informatorem, gdyż Józef nie był w stanie wyjść o własnych siłach. Nie może zrozumieć tej nagłej zmiany w jego zdrowiu, ponieważ takiej niespodzianki jeszcze nie doznał. Po wydostaniu się z kancelarii czuje się znacznie lepiej.  



Rozdział IV

Za wszelką cenę próbuje się skontaktować z panną Burstner. Nie przynoszą skutku wysiadywania do nocy, wczesne wstawanie ani listy. W końcu pewnego dnia zauważa, jak nauczycielka francuskiego, panna Montag, mieszkająca w pensjonacie pani Grubach przeprowadza się do pokoju pani Burstner. K. postanawia wypytać się o całą sprawę pani Grubach. Kobieta jest szczęśliwa, gdyż dostrzega, że Józef nie ma jej już za złe ostatniego zajścia. K coraz bardziej rozdrażniony jest hałasem towarzyszącym przeprowadzce. Nagle do domu puka służąca, informując go, iż panna Montag chce się z nim spotkać w jadalni. K. przebrawszy się, udaje się na spotkanie. Panna Montag przekazuje, iż jej przyjaciółka panna Burstner nie zgadza się na osobistą rozmowę z nim, gdyż twierdzi, że byłaby ona bezsensowna i nieprzynosząca nikomu korzyści. Nagle do jadalni wchodzi kapitan, Lanz i wita się z panną Montag. K. wychodzi pragnąc sprawdzić czy panna Burstner jest w pokoju. Otwiera drzwi lecz nie zastaje nikogo.



Rozdział V

Kolejnego dnia K. wracając z pracy, słyszy odgłosy dochodzące z rupieciarni. Znajduje tam trzech mężczyzn, w tym Franciszka i Willema, oraz jednego, trzymającego w ręku rózgę. Dowiaduje się od nich, iż mają być wychłostani, dlatego, że K. złożył na nich skargę sędziemu śledczemu, iż chcieli oni Józefowi zabrać podczas pilnowania ubrania. K. tłumaczy, iż nie miał na celu ściągnięcia na nich kary, że o niczym nie wiedział. Proponuje siepaczowi wynagrodzenie za wypuszczenie tych ludzi, na co siepacz nie zgadza się, obawiając się doniesienia również i na niego. Franciszek próbując ratować się zrzuca całą winę na Willema. Siepacz zaczyna jednak chłostanie od Franciszka. K. martwił fakt, iż nie mógł przeszkodzić chłoście. Był pewny, że gdyby Franciszek nie krzyczał, znalazłby prawdopodobnie jeszcze sposób do przekonania siekacza. Wiedział dobrze, że był on nieprzejednany, gdyż oczekiwał podwyższenia łapówki. K. poprzysiągł sobie powrócić do tek sprawy, by ukarać prawdziwych winowajców – wysokich urzędników. Kolejnego dnia K. ponownie zagląda do rupieciarni, lecz zamiast oczekiwanej ciemności widzi sytuację identyczną jak wcześniej. Zrozpaczony prosi woźnych o posprzątanie tego miejsca.





Rozdział VI

Któregoś dnia do Józefa przyjeżdża wuj, który zazwyczaj w ciągu jednodniowego pobytu w stolicy nie może pominąć żadnego interesu ani przyjemności. Wuj którego K. nazywał „upiorem z prowincji” był jego opiekunem. Okazuje się jednak, iż wuj przyjechał w sprawie procesu K. , o którym nie dawno się dowiedział od Erny – córki . Nie może uwierzyć w to, że K. który był chlubą rodziny może stać się jego hańbą, oraz nie może zrozumieć jego obojętności w sprawie procesu. Postanawia mu pomóc, wykorzystując fakt, iż ma wiele cennych kontaktów z wpływowymi osobami. Razem udają się w miejsce nie daleko sądu, do adwokata Hulda – przyjaciela wuja, który jak się okazuje ma chore serce. Opiekuje się nim pielęgniarka – Leni. Dziewczyna nie chce zostawić samego chorego na rozmowę z gośćmi, lecz po upomnieniu adwokata wychodzi. Huld słyszał o sprawie K. znacznie wcześniej, gdyż będąc adwokatem, obraca się w sferach sądowych i słyszy wiele procesów a ten szczególnie zapamiętał. W pewnej chwili w pokoju zauważają siedzącego od dłuższej chwili dodatkowego gościa – dyrektora kancelarii, który również włącza się do rozmowy. K. służył im wyłącznie jako słuchacz, dlatego też słysząc obok pokoju dźwięk stłuczonej porcelany szybko wybiega. Okazuje się, iż to celowo wywołała go pielęgniarka. Razem udają się do gabinetu adwokata „ubogich”, gdzie dziewczyna wypomina mu jego nieustępliwość oraz oferuje mu pomoc. Pewna faktu, iż K. wybrał ją zamiast Elzy daje mu klucz by mogli się spotykać. Józef za swoją nieobecność dostaje naganę od wuja Alberta, który wytyka mu jakiekolwiek chęci działania i obojętność, oraz niepotrzebne spędzanie czasu z pielęgniarką.





Rozdział VII


K. coraz częściej myśli o swoim procesie. Zaczyna wątpić czy poczynania adwokata przyniosą jakieś korzyści. Huld jednak ma nadzieję, że uda mu się pomóc K., poprzez przygotowany przez niego wniosek. Opowiada Józefowi również o postępowaniu sądowym, które na ogół otrzymywane jest w tajemnicy przed publicznością i samym oskarżonym, oraz, że główną wartością obroną są nadal osobiste kontakty adwokata. Huld zaznacza, że u dyrektora kancelarii nie można już nic wskórać poprzez bezczelne zachowanie się wobec niego. K. widząc wychwalanie swoich zasług przez Hulda, zauważa jednak, że jego obrona nie jest w dobrych rękach. Postanawia sam napisać podanie, co mu nie przychodzi łatwo. W wyniku wzięcia obrony w swoje ręce, K. zaczyna zaniedbywać obowiązki w banku, co zamierza wykorzystać wicedyrektor, któremu Józef K. zagraża swoją pozycją i sukcesami. Któregoś dnia do K. przychodzi pewien fabrykant w interesach, lecz nie dochodzi do porozumienia. Fabrykant załatwia interes z wicedyrektorem, który zaprasza go do swego gabinetu. Po tej wizycie fabrykant ponownie odwiedza K., gdyż wie o jego procesie od niejakiego Titorellego – malarza. Oferuje mu swoja pomoc. Poleca mu wizytę u Titorellego, który jak się okazuje pracuje dla sądu. Józef zaniedbuje również 3 innych klientów, z czego korzysta wicedyrektor. K. zauważa zagrożenie z jego strony, lecz póki co pierwszorzędny jest dla niego proces. Udaje się do owego malarza i pokazuje mu list napisany przez fabrykanta. Ich rozmowie za drzwiami przysłuchują się młode dziewczyny. K. dowiaduje się, iż malarz swoje stanowisko odziedziczył po ojcu. Uświadamia mu właściwy pogląd na sąd. Przedstawia 3 możliwości uwolnienia: prawdziwe, pozorne i  przewleczenie. Mówi o tym, że sąd jest dla argumentów niedostępny. Malarz zaznacza również, że nigdy wcześniej nie spotkał się z prawdziwym uwolnieniem. Słyszał jedynie legendy. Pozorne uwolnienie polega na poświadczeniu niewinności, zwolnieniu i uzasadnieniu zwolnienia oraz prawdopodobnym ponownym aresztowaniu – co nie satysfakcjonuje Józefa. Przewleczenie natomiast polega na przetrzymywaniu procesu stale w najniższym stadium – czyli oskarżony i jego protektor musieliby pozostawać w stałym kontakcie z sądem. Obie te metody chronią przed skazaniem ale też nie pozwalają na uniewinnienie. Malarz obiecuje dalszą pomoc oraz radzi dokładne przemyślenie możliwości. Józef K. kupuje od niego 3 stare obrazy, które leżały pod łóżkiem, mając na uwadze oferowaną przez malarza pomoc. Wychodząc drugimi drzwiami, zdziwiony zauważa kancelarie sądowe, które mieszczą się na każdym strychu. K. udaje się dorożką do banku, gdzie w swoim biurze chowa obrazy.



Rozdział VIII

W końcu Józef postanawia złożyć adwokatowi wypowiedzenie. Drzwi otwiera mu kupiec Block – który również ma sprawę sądową. Zaprowadza K. do kuchni, gdzie przebywała Leni, która po podaniu zupy Huldowi. Miała u niego zameldować Jozefa. W międzyczasie kupiec zwierza się K. ze swojej tajemnicy, iż wnioski pisane przez Hulda są bezwartościowe ponieważ nie posiadają żadnej treści. Gdy Leni i kupiec dowiadują się o celu wizyty K. u adwokata nie chcą go wpuścić, lecz ten wymyka się im i wchodzi do Hulda, po czym zamyka drzwi na klucz. Informuje go, iż odbiera mu pełnomocnictwo w jego sprawie. Reakcja Hulda, który nie chce zrezygnować z jego procesu za wszelką cenę wydaje mu się dziwna i niezrozumiała. K. tłumaczy, że odkąd Huld zajmował się jego sprawą, nie odczuwał jej istnienia. Adwokat, by udowodnić jak traktuje się innych oskarżonych woła kupca Blocka i upokarza go chełpiąc się swoją władzą. Chce pokazać, że w porównaniu z Blockiem, K. jest dobrze traktowany. Mimo klękania, czołgania się kupca, adwokat nie zwracał na niego uwagi. Zachowanie to budzi wstręt u Józefa. Adwokat twierdzi iż sprawa kupca nie jest przegrana, gdyż w procesie jest bardzo pilny i gorliwie dogląda swojej sprawy, co jest cenione.



Rozdział IX

Któregoś dnia K. otrzymuje w pracy zlecenie, by pokazać kilka zabytków włoskiemu klientowi banku. Zauważa, że owe polecenia miały na celu oddalenie go z biura i skontrolowanie jego pracy lub uważano go za zbędnego w biurze. W dzień przyjazdu gościa K. udaje się znacznie wcześniej do pracy, aby być do dyspozycji. Odbywają rozmowę po włosku, w której K. nie może się za bardzo połapać, lecz sytuację ratuje dyrektor. Wloch wysuwa propozycję, aby zwiedzić tylko katedrę, gdyż na wszystkie zabytki nie ma czasu. Umawiają się na godzinę 10.00. K. przed udaniem się na spotkanie powtarza kilka przydatnych zwrotów. Na spotkanie stawia się punktualnie, lecz nie zastaje tam Włocha. W między czasie ogląda album z zabytkami, a następnie obrazy przyświecając sobie latarką. Nagle w świątyni zauważa sługę kościelnego, który próbuje mu coś przekazać. Dostrzega również księdza, podążającego na ambonę. Gdy K. postanawia wyjść z katedry, nagle słyszy jego imię wypowiedziane przez księdza – który okazuje się być kapelanem więziennym, który celowo kazał sprowadzić go do świątyni. Informuje K., iż jego proces raczej nie zakończy się korzystnie, gdyż uważają Ga za winnego. W końcu ksiądz schodzi z ambony i opowiada Józefowi przypowieść o chłopie, który pragnął dostać się do budynku sądu (prawa), do którego wejścia bronił odźwierny. Chłop, o tym, że wejście było przeznaczone tylko dla niego dowiaduje się dopiero przed śmiercią. Tłumaczy, że ów człowiek sam wybrał oczekiwanie, odźwierny wypełniał tylko obowiązki. Kapelan poprzez przypowieść chciał dać do zrozumienia K., iż nie można ciec przeznaczeniu. Na koniec, przed wyjściem z katedry K. dowiaduje się, iż kapelan należy do sądu.



Rozdział X

W dzień przed 31 urodzinami K. do jego do jego mieszkania niespodziewanie wchodzi 2 mężczyzn. Z początku K. myśli, iż to przebrani aktorzy. Trzymając go mocno za ramiona wychodzą z budynku. K. uświadamia sobie bezcelowość swego oporu. Po drodze spotykają panną Burstner, K. postanawia do końca zachować spokój, rozwagę i rozsądek. W końcu dochodzą do określonego miejsca. Jeden z nich zdejmuje K. surdut, kamizelkę i koszulę. Znajdują kamień blisko kamieniołomu by wykonać egzekucję. Układają na nim głowę K. Wyciągają i szykują wyostrzony nóż rzeźnicki. K. chciał żyć, lecz wiedział doskonale co go czeka i nie mógł uniknąć. Gdy spojrzał po raz ostatni w górę ujrzał okno pobliskiego budynku otwarte przez jakiegoś człowieka, który zza niego wyglądał. Zastanawiał się czy ten ktoś mu współczuł. Lecz nagle poczuł na sobie ręce jednego z mężczyzn, tymczasem drugi wbił mu nóż w serce. Ostatnie co mu przeszło przez myśl to to, że umiera jak pies. Umierał, nie wiedząc za co go skazano i kto go oskarżył.     

        

     

Wkuwaj słówka z angielskiego za darmo

Ucz się hiszpańskiego online

Podziel się swoim wypracowaniem



Najnowsze odcinki wideokursu angielskiego na Youtube



Wypracowania Użytkowników